FOMO (ang. fear of missing out) powszechne jest szczególnie w social media. Umknąć może wpis, lajk czy artykuł na blogu etc. Drugą stroną medalu jest poczucie powinności…
nigdy nie jesteś dość dobra
Lęk, że coś mnie (w domyśle: w tym życiu) ominie, powoduje poczucie, że jeszcze powinnam:
- zrobić
- mieć
- kogoś spotkać
- zaliczyć kolejną konferencję, kolejne szkolenie czy inne socjalne wydarzenie
- iść na ten czy tamten koncert
- obejrzeć sztukę, w której grają znajomi
- przeczytać, znać, obejrzeć, abonować, subskrybować, lajkować kolejny fan page, kanał YT, kolejne konto na Instagramie, czy pojedynczy polecany przez znajomych, polubione strony albo w reklamie artykuł
- dodać do znajomych każdą znaną mi osobiście osobę (to akurat temat na osobny artykuł) czy polubić każdy fan page, który dotyczy lubianego przeze mnie tematu
- zareagować na każde zaproszenie na wydarzenie, najlepiej do niego dołączając
Po wypisaniu tych wszystkich powinności poczułam, że to nie tylko FOMO jest tym źródłem poczucia powinności, ale też inne lęki. Zastanawia mnie, co pomyślą o mnie inni, gdy nie udzielę się w wydarzeniu dotyczącym:
- szukania finansowania czy nowego domu dla malutkich kotków czy porzuconych psów,
- sfinansowania leczenia dla chorego dziecka, znajomego, znajomej, kogoś bliskiego znajomego,
- bezpośredniej (finansowanie) lub niebezpośredniej (zalajkowanie, zagłosowanie) pomocy w wygraniu jakiegoś rodzaju rywalizacji (najlepsze zdjęcie, własny projekt itd.).
A jak Ty na to reagujesz? Co wtedy czujesz? Czy brak Twojego uczestnictwa wywołuje Twoje wyrzuty sumienia, czy… scrollujesz dalej?
Social media to mnóstwo decyzji
Social media to nie tylko przyjemność z tworzenia, utrzymywania i śledzenia relacji międzyludzkich, ale też ogromny pożeracz energii i doskonały wywoływacz wyrzutów sumienia.
Nie mówię o tym, ile czasu zajmuje przetwarzanie (mentalnie i czasowo) wszystkich zaproszeń, informacji itd. Każdorazowo wymaga to podejmowania decyzji, czy chcemy wziąć udział w danym wydarzeniu, czy mamy możliwość, ale też chęć pomocy w danej potrzebie.
Sam Facebook (który dla mnie jest głównym wyznacznikiem działania social media ze względu na swoją popularność) nie pomaga w ograniczeniu tych wszystkich bodźców. Podsuwa za to następne: polub jeszcze tę stronę, a może znasz jeszcze tego znajomego, pamiętaj, żeby złożyć życzenia itd.
Mnie osobiście ta sytuacja coraz bardziej przytłacza. Cenię sobie fakt, że praktycznie wszyscy (±1%) moi znajomi i rodzina (z Babcią i Dziadkiem włącznie) są na Facebooku. Można się z nimi w ten sposób bardzo wygodnie komunikować. Facebook też ułatwia zachowywanie kontaktów z nowopoznanymi ludźmi. Obserwuję więc te dwie strony medalu i jak dotąd wygrywają korzyści, ale…
Którędy dalej?
Czuję, że nadchodzi pora na jakąś rewolucję w tym temacie. Że w dobie information overload (przeładowania informacjami) nikt tego na dłuższą metę psychicznie nie wytrzyma. Jedna strona to własne puszczenie lęków. Jednocześnie jednak jest wybór takiego narzędzia komunikacji międzyludzkiej, który nie będzie tego lęku jeszcze bardziej podsycał.
Nie wiem, czy takie narzędzie już powstało, tylko nie jest jeszcze popularne, czy trzeba będzie dopiero je wymyślić. Jednak dla własnego zdrowia zamierzam w najbliższym czasie podjąć konkretne kroki dotyczące mojego stylu korzystania z Facebooka.
Dopisek z czerwca 2017: Nie pamiętam, jakie i czy w ogóle podjęłam wówczas kroki dotyczące facebookowej higieny, jednak nadal czuję się mocno uwiązana. Na pewno możecie spodziewać się serii artykułów na ten temat, również takich, w których podpowiem, jak okiełznać Facebooka.
Chętnie przeczytałabym, jak to jest u Was pod tym względem. Macie jakieś pomysły na rozwiązanie tej sytuacji, zarówno dla Was samych, jak i globalne?
Grafika w nagłówku: Enoc vt (File:Botón Me gusta.svg) [Public domain], via Wikimedia Commons